poniedziałek, 17 listopada 2008

Nie jest źle, zawsze może być gorzej

Poniedziałek... Zapowiadało się nieciekawie, a tymczasem było całkiem w miare, oprócz niezapowiedzianej suprajsowej kartkóweczki z wosu. W sumie to teraz to popołudnie będzie ciężkie: chemia, angielski, francuski ( nie ukrywam, że z góry na francuski uczyć się nie będę, gdyż, aczkolwiek, ponieważ mi się nie chce, mam inne powody do zmartwienia ) ;p
Ale trzeba dać radę jakoś.
Z Madzikiem po burzliwej obradzie na 2 lekcji wosu ( bo na 1 intensywne myślenie nasze wraz z Jacą na temat... hmm, co tam w ogóle było?? nie wiem, nie pamiętam już tej kartkówki xD ) postanowiłyśmy, że będziemy miały RANDE-VOUS ( radnkę, ale nie w ciemno, południe będzie, no, popołudnie wczesne ) , ale kiedy i gdzie to powiem później. Uchylę rombka tajemnicy kiedy będzie po :)
Mój chłopaczek Kochany nie postanowił dziś na mnie zaczekać, choć bardzo Go prosiłam o to w pociągu. Błagałam ,płakałam, krzyczałam, na kolanach prosiłam, ośmieszyłam się przy tylu osobach a on nic, trwady jak skała, nie dał się namówić... :( :D
Chociaż tyle dobrego, że przyszedł po lekcjach do szkoły i kupił mi "Pysia" i "3bita". Jakby tego nie zrobił to bym umarła z wycieńczenia po cięzkich 2 wf'ach grania w siatkę, tzn. odbijania piłki między sobą. I tak to on byłby powodem mojego zgonu ^.^
Tak na poważnie to nie jest tak jak wygląda z tego co napisałam. On Kochany jest i się poświęca bardzo dla mnie. Moje cudo słodkie :*
"W życiu chodzi o to, żeby być trochę niemożliwym"

1 komentarz:

MadziK pisze...

Faktycznie, dzisiejszy dzień zapowiadał się okropnie! Ale jednak pozory mogą mylić, bo było nawet fajnie :)
Jutro druga zmiana... Z chemii kartkówka, z anglika poprawa i w dodatku ten francuski... :/
Ale! Słyszałam, że pierwszej grupie babka przełożyła na piątek! Może i nam się uda!
Mam nadzieje, że jutro będzie fajnie i dzień minie nam błyskawicznie, oczywiście bez BANI! i niezapowiedzianej kartkówki... :)
Buziaki kochana Ma :*