czwartek, 20 listopada 2008

Happy & Sad

Fatalnie się dziś zaczęło, jeszcze gorzej skończyło. Nie dość, że rano troche zmoknęłam jadąc na stację z prędkością wiatru, hehe, tak szybko mogę jeździć częściej, to wracająć ze stacji dopiero mokra byłam. Mówi się trudno, najwyżej będe chora ^.^
Dziś bez wiekszych relacji, normalny dzień w szkole, sprawdzian i kartkówka, to już norma, poobijane ręce z wf'u i ogólna niechęć po lekcjach do czekogolwiek.
Ehh... tylko jednej rzeczy nie moge znieść, ale to wyjdzie 'w praniu' jak to mówią, prędzej czy później.

Wracając do wczoraj.
Dzień pełen pozytywnych wrażeń i miłych chwil spędzonych z Magdą. Najpierw energiczne poszukiwanie rękawiczek ( niestety bezskuteczne ), napad na sklep spożywczy, a później chwilka relaksu na ławeczce, którą musiałyśmy sobie powycierać nowo zakupionymi chusteczkami.
To nic, że ludzie patrzyli na nas dziwnie. Pewnie też mieli ochotę na kubeczek gorącej hebratki Lipton, z cytrynką, dobrze posłodzoną, o smaku kawy Jacobs. A do tego flaczejący herbatnik zanurzony w niej :D Pychotka x)


Chyba zakupię Liptona i ternosik, oraz Jacobs ;p Będzie na następny raz jak znalazł :D


Na świerzym powietrzu smakuje inaczej ;)

Z pomysłodawczynią i autorką tak wspaniałego dzieła jakim była owa herbata - Magda :)



Jutro piątek... sprawdzian z francuskiego, kartkówka z po, ajć. W sumie tylko to i upragniony weekend! Wytrzymać...
:*

Brak komentarzy: